Wiele osób uważa, że poseł na Sejm RP na mównicy może powiedzieć absolutnie wszystko. Nie jest to jednak czystą prawdą: za wyjątkowy brak kultury osobistej lub poważne oczernianie bez podstaw innych osób posłowie mogą liczyć się z dotkliwymi karami. Sejm RP musi być bowiem przykładem dla obywateli prowadzenia sensownego i kulturalnego merytorycznego dyskursu – często jest czymś zgoła innym i z tym negatywnym procederem należy walczyć. W jaki sposób można ukarać posła za nieeleganckie wystąpienie na mównicy lub w czasie posiedzenia? Kto może tego dokonać?
Poseł przebywający na mównicy powinien mówić na konkretny temat, który poruszany jest w programie obrad. Jeżeli mówi o czymś zupełnie innym, Marszałek Sejmu ma prawo upomnieć go dwa razy, a za trzecim razem odebrać mu głos (poprzez wyłączenie mikrofonu). Podobnie sprawa się ma jeżeli poseł uporczywie zakłóca przebieg posiedzenia np. głośno krzycząc lub blokując mównicę. Marszałek Sejmu ma wówczas prawo do tego, aby upomnieć dwukrotnie. Jeżeli poseł nie reaguje i nadal przeszkadza w pracy Sejmu, Marszałek ma prawo wykluczyć go z dalszego posiedzenia. Jest to stosunkowo rzadko stosowana sankcja, ale zdarzyło się już tak, że na szczególnie gorących politycznie posiedzeniach była używana. W przypadku wykluczenia posła z dalszych obrad, Prezydium Sejmu ma możliwość dodatkowe ukarania owego posła obniżeniem mu uposażenia o połowę przez okres maksymalnie sześciu miesięcy. Podobnie, za rażące naruszenie obrad Sejmu posłowie mogą zostać ukarani przez Prezydium Sejmu obniżeniem uposażenia o połowie przez okres maksymalnie trzech miesięcy. Gwoli ścisłości należy dodać, że na Prezydium Sejmu składają się Marszałek Sejmu oraz komplet wicemarszałków. W przypadku takiego głosowania, w którym byłby remis, ostateczne zdanie należy się Marszałkowi.
Warto podkreślić jednak, że raz zdobytego w wyborach mandatu nie da się posłowi odebrać. Byłoby to całkowicie sprzeczne z podstawami funkcjonowania demokratycznego państwa prawa. Poseł może przestać nim być, tylko jeżeli swojego stanowiska się sam zrzeknie – wówczas na jego miejsce wchodzi „kolejna” osoba z tej samej okręgowej listy.
Życzyłbym sobie aby ukaranie posła było dużo łatwiejsze.